Południowe słońce,
oświetlające niemal każdy zakamarek ogródka i radośnie
ćwierkające ptaki przyprawiają mnie o ból głowy.
Zamykam oczy.
Wszystkie ptaki
nagle cichną, uderzające o zielony płot puste puszki wydają się
aż nader wkurwiające, szum drzew i oddalonego o kilkanaście metrów
morza do złudzenia przypomina błaganie o pomoc. Rżenie klaczy na
sąsiednim polu jakby zwiastowało nadejście czegoś złego,
budzącego strach we wszystkich żywych istotach.
Coś mi mówi, że
nie chcę wiedzieć, co nadchodzi. Podświadomie jednak wiem, co to
jest i czuję, że muszę stawić temu czoła.
Otwieram oczy.
Tak jak wcześniej
niebo było bezchmurne, tak teraz nie był widoczny nawet mały
kawałek błękitu. Wszystko ucichło; nawet liście poruszane przez
wiatr nie szeleszczą.
Jest stanowczo zbyt
cicho. Nawet dla mnie, a przecież uwielbiam ciszę.
Zbyt dziwnie.
Patrzę na brata,
wybiegającego z domu. Drzwi się za nim zatrzaskują, nie wydając
przy tym żadnego odgłosu. Z ruchu warg bliźniaka rozpoznaję swoje
imię. Podbiega do mnie, nachyla się i składa na moich ustach
delikatny pocałunek, a następnie przytula mnie do siebie. Znowu coś
mówi; czuję na policzku jak jego struny głosowe drgają z każdym
wypowiedzianym słowem.
Ogarnia mnie
strach, którego nigdy wcześniej do siebie nie dopuszczałem. Dziwi
mnie to jeszcze bardziej. Nigdy się nie bałem. Wtedy, gdy pierwszy
raz skakałem z klifu do wody, gdy tornado z zadziwiającą
prędkością zbliżało się do mojej i brata posesji, gdy jakiś
idiota krzyknął zbyt głośno, wywołując lawinę, gdy zepsuły mi
się w aucie hamulce i musiałem z niego wyskakiwać, by nie wpaść
z samochodem do rowu... Miliony pytań dostają się do mojej głowy.
Dlaczego nic nie
słyszę?
Czy mój brat też
to czuje?
Co się, do cholery
jasnej, stało?
Czuję na swoich
policzkach łzy. To przez to słońce, razi mnie – tłumaczę
sobie. Na nic się to jednak zdało; słońca nie ma. Zostało
zakryte wraz z błękitnym niebem przez ciemne chmury. Z każdą
chwilą moja szyja jest coraz bardziej mokra. Odsuwam się kilka
centymetrów od brata i patrzę na jego twarz. On również płacze.
Próbuję sięgnąć ręką do jego policzka, zetrzeć słone krople.
Nie mogę nią poruszyć; z każdą próbą zalewa mnie kolejna fala
bólu. Patrzę w dół, a to, co zobaczyłem przyprawiło mnie o
mdłości.
Zamykam oczy.
Rozglądam się,
czując jak każda komórka ciała pulsuje. Białe ściany i sufit,
aparatura... Co się takiego stało, że trafiłem do szpitala? Gdzie
jest mój brat? Chcę z nim porozmawiać, usłyszeć jego głos.
Teraz. Natychmiast.
Na szafce obok
dostrzegam swój telefon. Sięgam po niego i drżącą dłonią
odblokowuję. Ostatnio sprawdzałem stan swojego konta. Starczy
akurat na jedno połączenie. Ledwo wystukuję numer swojego brata i
naciskam zieloną słuchawkę. Przystawiam telefon do ucha i
zniecierpliwiony wsłuchuję się w denerwujący sygnał połączenia.
Po chwili słyszę również dzwonek, jaki ustawił sobie mój brat.
Going On! D'espairsRay. Oboje uwielbiamy tą piosenkę.
Opuszczam dłoń, w której trzymam urządzenie. Czuję łzy,
spływające po moich policzkach.
Tak bardzo
chciałbym zobaczyć teraz brata...
[zmiana narracji]
Chłopak wszedł do
sali, trzymając w ręku plastikowy kubek z parującą kawą.
Minęły trzy dni,
odkąd przywieźli jego brata do szpitala. Cały czas przy nim był,
z małymi przerwami na załatwienie potrzeb fizjologicznych,
zjedzenie czegoś, czy napicie się, jak teraz. Zamknął cicho drzwi
i podszedł do łóżka, starając się nie rozlać napoju.
Podniósł wzrok na
postać leżącą na łóżku. Kubek wyślizgnął się z jego dłoni,
z cichym stuknięciem upadając na podłogę. Kawa rozlała się,
jednak jego już to nie obchodziło. Drżącymi palcami odgarnął
kosmyk przydługich włosów brata i zamknął jego martwe oczy.
Powoli wyjął z dłoni bliźniaka telefon i położył obok swojego,
na którego ekranie widniała jedna wiadomość. Jedno nieodebrane
połączenie.
Czuł zbierające
się w jego oczach łzy, gdy zerkał na monitor pracy serca, chcąc
się upewniż, czy to prawda. Jego warga zadrżała od
powstrzymywanego szlochu.
~*~
Dodaję wcześniej, bo w sierpniu mnie właściwie nie będzie. Przynajmniej przez 2 pierwsze tygodnie. Wyjeżdżam już w ten poniedziałek. Obiecuję, że obijać się nie będę - codziennie od 5 rano do 19 będę pisać yaoi dla was. Bo potem dobranocka i będzie trzeba iść spać ;3;
Strasznie chcę was również przeprosić. Bo znowu smuta napisałam. Po prostu nie mam za bardzo weny na komedie ,_, Jako następną notkę postaram się dodać Second Side of Life, a potem Basen. Nie wiem jednak, czy uda mi się to napisać. Moja wena jest bardzo kapryśna ;-;
Ah, no i znowu krótka notka...
W ogóle, ostatnio zaczęłam brnąć bardziej w temat k-popu, więc prośby o paringi z tego również możecie wysyłać ^^