~*~

Blog o tematyce shonen-ai. Nie tolerujesz - wyjdź.

Kontakt:
Twitter: @_diversefail
GG: 44515193
E-mail: 69kaoru666@gmail.com

środa, 24 lipca 2013

No voice


Południowe słońce, oświetlające niemal każdy zakamarek ogródka i radośnie ćwierkające ptaki przyprawiają mnie o ból głowy.
Zamykam oczy.
Wszystkie ptaki nagle cichną, uderzające o zielony płot puste puszki wydają się aż nader wkurwiające, szum drzew i oddalonego o kilkanaście metrów morza do złudzenia przypomina błaganie o pomoc. Rżenie klaczy na sąsiednim polu jakby zwiastowało nadejście czegoś złego, budzącego strach we wszystkich żywych istotach.
Coś mi mówi, że nie chcę wiedzieć, co nadchodzi. Podświadomie jednak wiem, co to jest i czuję, że muszę stawić temu czoła.
Otwieram oczy.
Tak jak wcześniej niebo było bezchmurne, tak teraz nie był widoczny nawet mały kawałek błękitu. Wszystko ucichło; nawet liście poruszane przez wiatr nie szeleszczą.
Jest stanowczo zbyt cicho. Nawet dla mnie, a przecież uwielbiam ciszę.
Zbyt dziwnie.
Patrzę na brata, wybiegającego z domu. Drzwi się za nim zatrzaskują, nie wydając przy tym żadnego odgłosu. Z ruchu warg bliźniaka rozpoznaję swoje imię. Podbiega do mnie, nachyla się i składa na moich ustach delikatny pocałunek, a następnie przytula mnie do siebie. Znowu coś mówi; czuję na policzku jak jego struny głosowe drgają z każdym wypowiedzianym słowem.
Ogarnia mnie strach, którego nigdy wcześniej do siebie nie dopuszczałem. Dziwi mnie to jeszcze bardziej. Nigdy się nie bałem. Wtedy, gdy pierwszy raz skakałem z klifu do wody, gdy tornado z zadziwiającą prędkością zbliżało się do mojej i brata posesji, gdy jakiś idiota krzyknął zbyt głośno, wywołując lawinę, gdy zepsuły mi się w aucie hamulce i musiałem z niego wyskakiwać, by nie wpaść z samochodem do rowu... Miliony pytań dostają się do mojej głowy.
Dlaczego nic nie słyszę?
Czy mój brat też to czuje?
Co się, do cholery jasnej, stało?
Czuję na swoich policzkach łzy. To przez to słońce, razi mnie – tłumaczę sobie. Na nic się to jednak zdało; słońca nie ma. Zostało zakryte wraz z błękitnym niebem przez ciemne chmury. Z każdą chwilą moja szyja jest coraz bardziej mokra. Odsuwam się kilka centymetrów od brata i patrzę na jego twarz. On również płacze. Próbuję sięgnąć ręką do jego policzka, zetrzeć słone krople. Nie mogę nią poruszyć; z każdą próbą zalewa mnie kolejna fala bólu. Patrzę w dół, a to, co zobaczyłem przyprawiło mnie o mdłości.
Zamykam oczy.

Rozglądam się, czując jak każda komórka ciała pulsuje. Białe ściany i sufit, aparatura... Co się takiego stało, że trafiłem do szpitala? Gdzie jest mój brat? Chcę z nim porozmawiać, usłyszeć jego głos. Teraz. Natychmiast.
Na szafce obok dostrzegam swój telefon. Sięgam po niego i drżącą dłonią odblokowuję. Ostatnio sprawdzałem stan swojego konta. Starczy akurat na jedno połączenie. Ledwo wystukuję numer swojego brata i naciskam zieloną słuchawkę. Przystawiam telefon do ucha i zniecierpliwiony wsłuchuję się w denerwujący sygnał połączenia. Po chwili słyszę również dzwonek, jaki ustawił sobie mój brat. Going On! D'espairsRay. Oboje uwielbiamy tą piosenkę. Opuszczam dłoń, w której trzymam urządzenie. Czuję łzy, spływające po moich policzkach.
Tak bardzo chciałbym zobaczyć teraz brata...

[zmiana narracji]
Chłopak wszedł do sali, trzymając w ręku plastikowy kubek z parującą kawą.
Minęły trzy dni, odkąd przywieźli jego brata do szpitala. Cały czas przy nim był, z małymi przerwami na załatwienie potrzeb fizjologicznych, zjedzenie czegoś, czy napicie się, jak teraz. Zamknął cicho drzwi i podszedł do łóżka, starając się nie rozlać napoju.
Podniósł wzrok na postać leżącą na łóżku. Kubek wyślizgnął się z jego dłoni, z cichym stuknięciem upadając na podłogę. Kawa rozlała się, jednak jego już to nie obchodziło. Drżącymi palcami odgarnął kosmyk przydługich włosów brata i zamknął jego martwe oczy. Powoli wyjął z dłoni bliźniaka telefon i położył obok swojego, na którego ekranie widniała jedna wiadomość. Jedno nieodebrane połączenie.
Czuł zbierające się w jego oczach łzy, gdy zerkał na monitor pracy serca, chcąc się upewniż, czy to prawda. Jego warga zadrżała od powstrzymywanego szlochu.
 ~*~
Dodaję wcześniej, bo w sierpniu mnie właściwie nie będzie. Przynajmniej przez 2 pierwsze tygodnie. Wyjeżdżam już w ten poniedziałek. Obiecuję, że obijać się nie będę - codziennie od 5 rano do 19 będę pisać yaoi dla was. Bo potem dobranocka i będzie trzeba iść spać ;3; 
Strasznie chcę was również przeprosić. Bo znowu smuta napisałam. Po prostu nie mam za bardzo weny na komedie ,_, Jako następną notkę postaram się dodać Second Side of Life, a potem Basen. Nie wiem jednak, czy uda mi się to napisać. Moja wena jest bardzo kapryśna ;-;
Ah, no i znowu krótka notka...
W ogóle, ostatnio zaczęłam brnąć bardziej w temat k-popu, więc prośby o paringi z tego również możecie wysyłać ^^

poniedziałek, 8 lipca 2013

I am. II


,,Nie” - krótka odpowiedź na pytanie chłopaka.
Fakt, że nosił spodnie uwydatniające odpowiednie miejsca, codziennie na nowo malował zadbane paznokcie czarnym lakierem i lepiej dbał o swój wygląd niż niejedna nastolatka wcale nie oznacza, że jest homoseksualny.
A to, że Janek tak stwierdził to nie jego problem. Przyzwyczaił się do miana geja w tej szkole i niezbyt mu ono przeszkadzało.

Kolejne tygodnie w szkole mijały mu wyjątkowo szybko i ani się spostrzegł, a już był 15 grudnia.
Ku zdziwieniu i uciesze Mateusza – Janek nie zadawał mu więcej pytań. W ogóle się do niego nie odzywał – jedynie siedzieli razem w ławce. I tyle ich łączyło. Co, w gruncie rzeczy, bardzo Mateusza cieszyło. Nie chciał mieć z nikim kontaktu. Najzwyczajniej w świecie bał się, że ktoś nagle zapragnie poznać go bliżej.
Usiadł wygodniej na krześle, ze znudzeniem słuchając, jak babka od informatyki przydziela pary do następnego projektu.
- Mateusz, będziesz z Jankiem. Podciągniesz go trochę z ocenami. Dalej... Weronika i...
Westchnął ciężko, odchylając głowę do tyłu i patrząc na sufit, który wydał mu się niezwykle ciekawy.

- Ej, Mateusz! - poczuł, jak coś nim potrząsa. A raczej ktoś. Brunet o zielonych oczach był jedyną osobą, którą szczerze chciał oglądać tuż po przebudzeniu. Tak jak teraz.
Inna sprawa – dlaczego Janek go budzi?
Rozejrzał się wokół z niemałym zaskoczeniem odnotowując obecność kilkunastu starych komputerów i równie dojrzałej nauczycielki informatyki. I oczywiście Janka.
Wstał, przetarł oczy i spojrzał na siwiejącą kobietę. Na pewno nie była zadowolona z faktu, iż przysnęło mu się na jej lekcji. Nic jednak nie powiedziała, ku uciesze Mateusza, tylko gestem wyprosiła go z pracowni. Wtedy również zauważył, że Janka już w niej nie ma.
Wyszedł na korytarz i udał się do szatni, gdzie założył swoją ramoneskę. Zarzucił na ramię plecak i udał się do wyjścia z budynku, licząc w duchu, że brunet jest jeszcze w pobliżu.
Minął kilku uczniów, którzy jeszcze nie wyszli ze szkoły, nauczyciela fizyki, woźną, aż wreszcie dotarł do drzwi. Z zadowoleniem, któremu nie pozwolił wyjść na zewnątrz w postaci uśmiechu, zauważył przy nich Janka.
- Kiedy robimy ten projekt? - spytał, otwierając przed Mateuszem drzwi. - Chciałbym go szybko zrobić, żeby potem już się tym nie martwić.
- Może być nawet dzisiaj – wzruszył ramionami, kierując się do bramy placówki.
- Ok, u mnie?
Mateusz pokiwał głową z ulgą. Nawet nie chciał dopuścić do siebie myśli, że ktoś praktycznie obcy miałby zobaczyć tą ruderę, w której mieszkał. Wbrew pozorom cenił sobie opinię innych, a widok, jaki Janek zastałby w jego mieszkaniu na pewno pogrążyłby Mateusza jeszcze bardziej, a ludzie mieliby kolejny temat do dyskusji. O ile brunet powiedziałby komuś o warunkach, w jakich blondyn mieszka. Szczerze, według niebieskookiego Janek nie wyglądał na osobę, która rozpowiada każdy sekret.
Brunet otworzył przed blondynem drzwi domu... nie. Domy są znacznie mniejsze. TO była willa. Ogromny budynek, wielkością dorównujący Bośni i Hercegowinie. Ah, może jednak trochę przesadziłem... - pomyślał. Mateusz zawsze chciał mieszkać w czymś tak wielkim, w zupełnym przeciwieństwie jego obskurnego mieszkanka, z którego cudem go jeszcze nie wyrzucili za niespłacony czynsz.
Zazdrość aż ściskała go od środka, gdy oglądał bogato urządzone wnętrze budynku. Weszli do dość małego, jak na tą willę, pokoju – zapewne należącego do Janka. Po licznych plakatach wiszących na ciemnych ścianach i ogromnej kolekcji płyt wywnioskował, że właściciel nie ogranicza się tylko do jednego gatunku, jak Mateusz śmiał na początku twierdzić.
- Grasz? - spytał blondyn niepewnie, kiwając brodą na perkusję stojącą pod ścianą.
- Nie, coś ty. Instrumenty są dla tylko do szpanu – mruknął, wywracając oczami. - Jasne, że gram, matole. Zagrać ci coś?
Mateusz pokiwał twierdząco głową, patrząc jak brunet siada za instrumentem. Już po chwili po pokoju rozniosły się dźwięki perkusji. Summer of 69'. Jedyna piosenka Adamsa, która naprawdę mu się spodobała. Uśmiechnął się, w głowie automatycznie odtwarzając dźwięki gitar i wokal.
Mijały minuty, aż w końcu nadszedł koniec piosenki. Spojrzenia bruneta i blondyna spotkały się. Mateusz nie odwzajemnił pogodnego uśmiechu, jaki posłał mu Janek.
- Nie wyglądam na takiego, co słucha takiej muzyki, co? - odezwał się zielonooki, chcąc przerwać ciszę. Nie udało mu się – w odpowiedzi na pytanie otrzymał jedynie niemrawe skinięcie głową. Chrząknął dość nerwowo. - To zróbmy ten projekt, żeby mieć już go z głowy – mruknął, odpalając laptopa.

- Zaraz wrócę – oznajmił Janek po niecałej godzinie i wyszedł z pokoju.
Przez ten czas nie zrobili nawet jednej szóstej tego, co musieli. Nie gadali również dużo – tylko tyle, ile musieli. Brunet kilka razy próbował rozpocząć rozmowę, jednak na próbach stanęło; Mateusz zbywał go krótkimi odpowiedziami, czy po prostu ignorował jego pytania.
Blondyn odchylił się na krześle i rozejrzał po pomieszczeniu. Ściany pomalowane na bordo w większości były czymś zasłonięte – a to graffiti, jakieś pułki, zawalone rysunkami, książkami, czy innymi pierdołami, płyty, czy po prostu meble. Dłużej wzrok zatrzymał na dwuosobowym łóżku. Wyglądało na bardzo wygodne...
Zerknął na drzwi i posłuchał chwilę, czy ktoś nie idzie. Dziwnie by było, gdyby Janek zobaczył go leżącego na łóżku. Wstał i podszedł do mebla. Kilka sekund przyglądał się jeszcze kolorowej pościeli, po czym rzucił się na łóżko. Uśmiechnął się szeroko, podskakując kilka razy na materacu. Tak jak sądził, mebel był bardzo wygodny.
Bezsenne noce dały się we znaki. Zamknął oczy, obiecując sobie, że poleży tak tylko chwilkę. Zmęczenie jednak było silniejsze niż jakieś obietnice i w końcu zasnął.
~*~
Rozdział zmieniany 658307 razy, a i tak mi się nie podoba. Przynajmniej długość jest w miarę znośna... prawda? Ten rozdział musi wam starczyć do końca lipca, bo nie zamierzam w tym miesiącu już nic wstawiać C:
Usunęłam notki informacyjne, bo zagracały bloga.
Miłych wakacji!