Tytuł: From The Past to The Future.
Paring: Kellic (Kellin Quinn x Victor Fuentes)
~*~
Jeśli tego nie próbowałeś to na pewno nie wiesz jak to jest. W związku z tym nie masz prawa rozkazywać innej osobie, by przestała to robić. To trochę tak, jakby zabrać małemu dziecku lizaka. Tylko tym lizakiem jest żyletka.
Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo to pomaga.
Głównie dlatego, że nie próbowali, albo po prostu nie próbowali zrozumieć. To przykre, że próbują zmieniać innych. Możliwe, że chcą ich zrozumieć.
W ogóle, czym jest rozumienie? Co trzeba zrobić, by takiego człowieka zrozumieć, tak na prawdę?
Zrozumienie jest bardzo pomocne i proste. Wystarczy jedynie otworzyć się na nowe doznania, na drugiego człowieka, wyobrazić sobie, jak on się czuje w danej sytuacji. Dopiero wtedy można pomóc drugiemu człowiekowi. Oczywiście, bardzo dużo zależy od tego, czy dana osoba będzie chciała pomocy. Bo jeżeli nie, to niewiele się zdziała.
Dla takiego człowieka bardzo ważna jest również motywacja - bez niej osoba z, dajmy na to, depresją nie będzie wiedziała po co to wszystko.
Zacznijmy jednak od tego, że depresją nazywamy moment, gdy nie odczuwamy w niczym satysfakcji, nie widzimy sensu, oraz miewamy myśli samobójcze. Tak więc, mając do czynienia z kimś takim należy pamiętać, że nie wolno zbytnio nalegać. Zawsze również taka osoba załamuje się, gdy słyszy, że ktoś na niego narzeka; na to, co robi, jak się ubiera, czego słucha, jakie ma wyniki w nauce... Rozśmieszanie takiej osoby również większego sensu nie ma - szczęście będzie złudne, a i tak potrwa tylko chwilę.
Więc jak pomóc takiej osobie?
Kluczem jest poznanie jej. Dokładna analiza podczas zwykłej rozmowy o niczym. Dopiero wtedy możemy kogoś takiego częściowo zrozumieć, często także domyślić się jego przeszłości, co również będzie bardzo pomocne.
Teraz, gdy już wiesz to wszystko mogę wprowadzić Cię w swoją przeszłość mając pewność, że choć trochę zrozumiesz, dlaczego ci ludzie wywarli na mnie takie, a nie inne, uczucia.
To wszystko tak naprawdę zaczęło się, gdy byłem jeszcze dzieckiem (4 klasa podstawówki, więc miałem dziesięć lat). Rodzice zbyt mili dla mnie nie byli. A właściwie tylko ojciec – bił mnie i wyzywał od najgorszych, mówił że jestem beznadziejnym synem i nie mam prawa istnieć. Jako dziesięciolatek jednak jeszcze tego dobrze nie rozumiałem. A matka... cóż. Widziałem w jej spojrzeniu, że chciała mi pomóc, ale tego nie robiła, bo się zwyczajnie bała. Mój ojciec był niepoczytany, zdolny do dosłownie wszystkiego.
To straszne, prawda? Być takim w stosunku do dziesięciolatka... To jednak jeszcze nie koniec.
Podczas, gdy w domu było coraz gorzej (ojciec przepuszczał na papierosy i alkohol pieniądze, które zarobiła matka, więc zaczęło brakować nam na jedzenie i rachunki) w szkole sytuacja również najlepsza nie była. Nauczyciele wiedzieli, że w domu dobrze nie jest, więc traktowali mnie ulgowo, co z kolei powodowało nieprzychylne spojrzenia rówieśników, którzy zaczęli traktować mnie jak odrzutka. Wiadomo – nauczyciele się mnie nie czepiali, zupełna sielanka, więc ktoś takiemu musi uprzykrzać życie...
Po Twojej głowie pewnie błądzi teraz pytanie – skoro dyrekcja i nauczyciele znali sytuację, to dlaczego nic nie zrobili?
Jeśli mam być szczery – nie mam pojęcia. Może matka powiedziała, by nic w tym kierunku nie robili, czy coś. Nie wiem.
To, co działo się od 4 klasy było jeszcze niczym. Najgorsze się działo od 2 klasy gimnazjum, gdy ojciec dowiedział się o mojej orientacji seksualnej. Zupełnie przypadkiem – zawsze to, co najgorsze, wynika z przypadku.
Tak czy siak – ojciec widział, jak całuję się z chłopakiem. Właściwie to on całował mnie; wszystko wyszło z jego inicjatywy. Ale wiadomo, dla ojca ważny był sam fakt, że całowałem się z chłopakiem...
Więc zatrzymał się i siłą wciągnął do samochodu, samemu siadając za kierownicą. Już wtedy wiedziałem, że następny dzień spędzę w domu – będę zbyt poobijany, by gdziekolwiek się ruszyć.
A co z tamtym chłopakiem? Uciekł. Wystraszył się mojego ojca i tonu, jakim rzucał w jego stronę przekleństwami i przezwiskami.
To, co się działo po tym wydarzeniu w domu... Powiem tyle, że na biciu się nie skończyło, niestety... Do teraz po głowie chodzą mi słowa i obrazy z tamtego dnia, których szczerze chciałbym nie pamiętać.
Może to brzmi trochę jak scenariusz jakiegoś taniego romansidła, jednak gdy poznałem Jego, odmieniło się zupełnie wszystko. Przestały mnie tak obchodzić zachowania i czyny ojca, udało mi się nawet spokojnie podejść do wiadomości, iż rodziciel zabił moją matkę, gdy ta próbowała się mu przeciwstawić, stałem się szczęśliwszym człowiekiem. Od tak – z dnia na dzień. Niemożliwe, prawda? To zadziwiające, ile zmienić może druga osoba.
Jednak wszystko musi dobiec końca.
Tak, jak długo żyliśmy razem, jako para, w małym mieszkanku, tak dopadła nas... starość i wszelkie choroby jej towarzyszące. Zabawne, czyż nie? Tak długo walczyłem z okrucieństwem losu, a gdy wreszcie wydawało mi się, iż wygrałem – wszystko się posypało. Cały mój świat, którym był Vic, przestał istnieć. A wraz z nim i ja.
~"From Suicidal Diary, note 1"
Kellin Quinn