~*~

Blog o tematyce shonen-ai. Nie tolerujesz - wyjdź.

Kontakt:
Twitter: @_diversefail
GG: 44515193
E-mail: 69kaoru666@gmail.com

wtorek, 1 stycznia 2013

I'll give you my heart (Aoi x Uruha)

No, to z the GazettE mam jeszcze 2 serie (Aoi x Reita i Ruki x Reita/Ruki x Uruha) do wstawienia, a potem paringi z anime będą(na początek Shizaya~) ^^
Tytuł tegoż opowiadania przyszedł, gdy słuchałam piosenki o nieznanym przeze mnie tytule. Ale o tematyce świątecznej. Więc opowiadanie również jest takie świąteczne xD
A, nie wiem, jaką przeszłość miał Aoi, więc w tymże fiku jest jak jest, nie bijcie .-.
Anyway, miłej lektury C:

Święta powinno się spędzać z rodziną, nie? Niestety dla mnie, jedyną taką 'rodziną' byli członkowie The GazettE. Oni jednak mieli swoje rodziny... Czyli dla mnie to były kolejne spędzone samotnie święta.
Zwlokłem się z łóżka koło 14 i odruchowo sprawdziłem, czy nikt do mnie nie dzwonił albo nie pisał. Jak się spodziewałem, pustka. Poszedłem do kuchni i zrobiłem sobie jakieś 'śniadanie'. Gdy zjadłem, wróciłem do pokoju w celu ubrania się. Założyłem czarne spodnie, równie czarny t-shirt z wzorkami, a na to zarzuciłem czarną marynarkę. Ułożyłem jakoś włosy i już brałem się za makijaż, gdy w pomieszczeniu rozległ się dzwonek telefonu. Nieśpiesznie sięgnąłem po urządzenie, zerknąłem na wyświetlacz i odebrałem.
- Tak, Uruha?
- Umm... Masz teraz czas? - usłyszałem niepewny głos przyjaciela.
- Mam, czemu pytasz?
- Więc nie masz nic przeciwko, żebym do ciebie wpadł?
- Nie, nie mam.
- To świetnie, niedługo będę~.
Rozłączyłem się nawet bez pożegnania, a w głowie kłębiło mi się dużo pytań. Po co gitarzysta chciał do mnie przyjść? Nie spędzał Wigilii z rodziną? Dlaczego chciał spotkać się akurat ze mną? Ehh... Aoi, uspokój się... - skarciłem się w myślach. Dokończyłem makijaż i powolnym krokiem skierowałem się do kuchni, by przygotować coś do jedzenia.
Około godziny później usłyszałem dzwonek do drzwi. Otworzyłem je przed Uruhą i odsunąłem się, żeby mógł wejść.
Jak zwykle wyglądał pięknie. Idealnie ułożone włosy, oczy podkreślone eyelinerem, usta muśnięte błyszczykiem, pomalowane na czarno paznokcie, duży sygnet z białym kryształem na palcu oraz bransoletka na prawym nadgarstku. Ciemna jak jego powieki pomalowane na czarno. Ubrany był natomiast w białe, proste spodnie, równie białą marynarkę oraz ciemną koszulkę. Do tego jeszcze, na szyi miał zawieszony na srebrnym łańcuszku, wysadzany kryształkami kluczyk. W ręku trzymał zdjęty wcześniej czarny płaszcz. Wciąłem go i powiesiłem na wieszaku. W tym czasie Uruha zdążył zdjąć buty.
Zaprosiłem go do salonu oznajmiając, że  zaraz przyniosę coś do jedzenia. Nie było to nic specjalnego: jakaś sałatka, kanapeczki i parę innych. Po chwili przyniosłem również picie. Usiadłem obok niego, na kanapie, i włączyłem telewizor.
- Myślałem, że wolisz ten czas spędzić z rodziną... - zagadałem przełączając kanały.
- Jeśli ci przeszkadza, mogę sobie pójść... - odparł cicho.
- Nie, nie! Zostań... Po prostu trochę się zdziwiłem...
Pokiwał głową, wpatrując się w telewizor. Zatrzymałem na stacji muzycznej. Leciała akurat jedna z naszych piosenek, Cassis. Szczerze mówiąc, Uruha wyszedł najlepiej. Jak zwykle zresztą. A przynajmniej według mnie.
Zacząłem się w niego wpatrywać, aż się zarumienił. Doprawdy, uroczo wyglądał. Przysunąłem się do niego, sięgając po butelkę coli. Nalałem trochę do naszych naczyń i podałem mu jedną szklankę. Uśmiechnął się w podziękowaniu, biorąc ją ode mnie, i upił łyk.
Przez kilka kolejnych godzin siedzieliśmy i w milczeniu oglądaliśmy telewizję, popijając przy tym colę. Spojrzałem na pustą butelkę. Uruha widocznie pomyślał o tym samym co ja, bo wstaliśmy jednocześnie. Wpadł na mnie, przewracając nas na podłogę i przypadkowo złączając nasze usta w pocałunku. Szybko się ode mnie odsunął. A szkoda.
- G-Gomen... - wydusił z siebie, odwracając wzrok. Spojrzałem na jego zarumienioną buźkę.
Złapałem go za rękę, gdy chciał wstać i ponownie złączyłem nasze usta. Zdumiony Uruha dopiero po chwili odwzajemnił pocałunek. Całe szczęście, bo już się bałem, że ucieknie i na tym skończy się nasza przyjaźń... Wstałem z nim na rękach i położyłem go na kanapie. Uśmiechnąłem się do niego i pogładziłem po policzku.
- Kocham cię, Aoi... - szepnął patrząc mi w oczy.
- Wiem, też cię kocham - uśmiechnąłem się szerzej i pocałowałem go w czoło.
Poszedłem do kuchni, z zamiarem zabrania czegoś do picia. Zdecydowanie, to były najlepsze święta.

~END~

2 komentarze:

Kyoko pisze...

*u* Zdecydowanie masz jeden błąd we wszystkich opo. SĄ ZA KRÓTKIE xD

Akiko pisze...

I co z tego, że krótkie xDDD

Pięknie, pieknie :)
Myślałam, że Uruś jednak ucieknie, a tu proszę ;D

Weeny! ;D