~*~

Blog o tematyce shonen-ai. Nie tolerujesz - wyjdź.

Kontakt:
Twitter: @_diversefail
GG: 44515193
E-mail: 69kaoru666@gmail.com

niedziela, 5 maja 2013

,,Bo życie jest jak bajka o złym zakończeniu..." 1

N/A: W domyśle miał to być one-shot, ale podczas pisania stwierdziłam, że nie dam rady przepisać tylu stron na raz, zwłaszcza, że muszę się jeszcze pouczyć [pewnie i tak tego nie zrobię, ale cicho x'D]. Jest to kolejne opowiadanie, w którym występuje Atsuya [jakby ktoś nie pamiętał- Atsuya jest moją postacią i jest demonem], jednak jego ukochanego braciszka nie będzie [buahahahaha]. Tak więc, zapraszam do czytania wytworu mojego spaczonego umysłu ^3^ No i mam nadzieję, że się wam spodoba D:

  - Zabawmy się, Atsuya - chłopięcy głos odbił się od ścian ciemnego pomieszczenia, w którym przebywali.
  Więzień warknął jedynie, nie mogąc wydusić z siebie nic zrozumiałego przez knebel założony na jego usta. Sznury, mocno zaciśnięte na jego nadgarstkach i kostkach skutecznie uniemożliwiały jakikolwiek ruch, jednocześnie wżynając się boleśnie w jego skórę.

  - Atsuya, może ty nam odpowiesz? - chłopak zwrócił spojrzenie swoich nienaturalnych, czerwonych tęczówek na starą nauczycielkę chemii.
  Irytował go ten jej wredny uśmieszek i nienawistny wzrok, gdy na niego patrzyła.
  - Nie - mruknął jedynie i ze znudzeniem patrzył jak kobieta z triumfalnym uśmiechem wpisuje do dziennika kolejną jedynkę.
  Doprawdy, dlaczego wszyscy wokół tak go nienawidzą? To irytujące. Nawet bardzo, zupełnie jak szczekający non-stop kundel z mieszkania tych starców obok.
  ,,Dlaczego nie mogłem się urodzić w innym miejscu i o innym czasie?"
  Ależ, Atsuya, nie urodziłeś się tutaj.
  - He? Kto to był...? - rozejrzał się uważnie po klasie. Jego wzrok padł w końcu na nauczycielkę... historii? To już historia...?
  - No proszę, pan Atsuya nie wie kim był Krzysztof Kolumb? - staruszka w okularach zaśmiała się, a klasa jej zawtórowała.
  Brunet westchnął, a jego irytacja wzrosła jeszcze bardziej, o ile było to możliwe. Ułożył wygodnie głowę na ławce, twarzą do okna. Pogoda taka jak teraz - typowo wczesnowiosenna, dla innych piękna - zawsze go dobijała. Tak było i teraz. Radosne ćwierkanie ptaków dla niego wydawało się wręcz melancholijne, a cała reszta otoczenia, pojedyncze drzewa, rosnące przy jezdni, po której pędziły liczne samochody, ludzie błąkający się po betonowej dżungli... to wszystko uświadamiało go, że jest tylko człowiekiem, nic nie znaczącym elementem tego zepsutego świata. I nic nie może zrobić, by ten świat odmienić. Bo cóż on jeden może?
  Przecież, chcąc zniszczyć system, do którego stosuje się każdy człowiek, sprowadzi na siebie zagładę. Nie, nie tylko na siebie, ale też na swoją matkę - jedyną osobę, która go w pełni rozumie, jedyne źródło oparcia.
  Atsuya, możesz wiele zdziałać.

  - Wróciłem! - rzucił na ziemię torbę z książkami, zdjął buty i kurtkę, którą powiesił na wieszaku - Mamo? - jego głos odbił się od ścian mieszkania.
  Ponownie nie słysząc odpowiedzi, ruszył do kuchni, gdzie jego rodzicielka gotowała dla niego posiłki. Tam też była, jednak... nie tak, jak by chciał. Starsza kobieta leżała na podłodze, we wciąż powiększającej się kałuży szkarłatnej cieczy. Jej klatka piersiowa nie uniosła się ani razu, nawet gdy chłopak błagał, by kobieta otworzyła oczy. Była martwa.
  Chłopak przycisnął jej ciało do siebie, kiwając się w przód i w tył. Kilka łez skapnęło na podłogę, mieszając się z krwią. Skulił się , puszczając martwą matkę i łapiąc rękoma za głowę. Wrzasnął, mając nadzieję, że da to upust jego emocjom. I choć trochę zmniejszy przeszywający ból głowy. Jego oczy...
  ...zajaśniały czerwienią, budzącą niewyjaśniony strach wśród istot znajdujących się w promieniu kilku kilometrów.

1 komentarz:

Berieal Shinzoku pisze...

Ciekawie się zapowiada. Tym razem ukarze swoją obecność w komentarzu. Mam nadzieje, że te komentarze szybko się uzbierają, bo chcę znać ciąg dalszy, mimo że nie ma tu Katsu.