Tytuł: 「死ぬまで」- Shinu made- Do śmierci.
Paring: Kazuki x Jin [Screw]
N/A: Kolejny one-shot. Tym razem ze Screw, bo jeszcze nic z tego zespołu nie pisałam. Wiem, miałam wrócić po 25, ale nie potrafię wytrzymać, a weny na rysunki nie mam. No nic. Cieszcie się, że mnie wena na to opowiadanie naszła i przywiązałam się do bloga.
_____
- Bo ja... lubię cię*... bardzo... - powiedział cicho, uważnie wpatrując się w podłogę.
Minęła minuta... Kolejna... Jeszcze jedna... Chłopaka ogarnęły jeszcze większe wątpliwości. Już miał zamiar przeprosić i odejść, gdy poczuł silne ramiona obejmujące go w pasie. Spojrzał speszony na swoją miłość.
- Ja ciebie też, Jin - szepnął szatyn i nachylił się nad twarzą perkusisty, wywołując tym u niego urocze rumieńce.
Do ich uszu doszły oklasku publiczności, którą tworzyły między innymi takie zespoły jak the Gazette, Born, Girugamesh, LM.C i SuG. Oczywiście nie zabrakło również Miyaviego i reszty Screw. Aktorzy ukłonili się po odegranym występie.
Tak, to było nic innego jak krótkie przedstawienie, którego odegranie miało zadecydować o wygranie Kazukiego i Jina w zakładzie. No, cóż tu ukrywać. Dla perkusisty nie był to jedynie występ, ale również do jako-takiego zbliżenia się do gitarzysty, który podobał mu się już kilka dobrych lat.
Dwójka przyjaciół zeszła ze sceny, jaką był sporych rozmiarów stół, i chwyciła za swoje drinki, następnie upijając z nich łyki. Co ciekawsze, wszystko to robili jednocześnie, nawet na siebie nie patrząc.
- Ej, Jin - zagadnął Aoi, podchodząc do perkusisty - Powiedz mu. No, że go kochasz.
- Już mu powiedziałem - mruknął, jednak widząc zirytowane spojrzenie kolegi dodał: - Boję się odrzucenia...
- Wiesz, Jin-chan, znam Kazukiego bardzo długo i mówimy sobie wszystko, doradzamy w sprawach miłosnych... Kazu-chan cię nie odrzuci.
- Skąd ta pewność, Aoi-san...? - popatrzył na gitarzystę nie ukrywając nadziei na to, że Kazuki lubi go w ten sam sposób.
- Bo on ciebie też kocha - brunet uśmiechnął się szeroko, przyjacielsko klepiąc po ramieniu Jina, który miał ochotę podskoczyć ze szczęścia.
- Aaaaaaaooooooiiiiiiiii~ - Reita złapał chłopaka za rękę - Chodź~! - odciągnął go gdzieś, zostawiając perkusistę samego z drinkiem wśród tłumu ludzi.
Myśląc nad słowami gitarzysty the Gazette doszedł do wniosku, że wyzna miłość swojemu koledze. Jak postanowił, tak uczynił i już po chwili stanął przed gadającym z kimś Kazukim.
- Ne, Kazu-chan... - zaczął, mimo wszystko, nieśmiało - Możemy pogadać...?
- Tak, za chwilę - zbył go, kątem oka patrząc jak zasmucony nieco perkusista odchodzi.
Wrócił do rozmowy z Satoshim, w głębi walcząc z wyrzutami sumienia. Cóż, jak by nie było, od dawna czuł do Jina coś więcej niż przyjaźń, ale bał się mu o tym powiedzieć.
- Kazu-chan, idź do niego, widać, że mu na tej rozmowie zależy - wywrócił oczami Satoshi, popychając Kazukiego w stronę perkusisty.
Gitarzysta podszedł do smętnie popijającego alkohol i usiadł obok niego na kanapie. Czuł na sobie spojrzenie jasnowłosego.
- Chciałeś pogadać - zagadnął gitarzysta, nie patrząc na przyjaciela.
- Um... bo ja... naprawdę cię... no... bardzo lubię... - Jin uciekł wzrokiem gdzieś na bok, podczas gdy Kazuki spojrzał na niego zaskoczony.
- Naprawdę...? - spytał, a gdy jego perkusista skinął głową na potwierdzenie gitarzysta pocałował go namiętnie, czując ogarniające go szczęście.
Zaskoczony Jin dopiero po chwili ogarnął sytuację i odwzajemnił pocałunek, obejmując szatyna za szyję i wplatając palce jednej dłoni w jego włosy.
- Ne, Kazu-chan... Nie zostawisz mnie...? - szepnął perkusista, gdy oderwali się od swoich warg.
- Nigdy. Nie opuszczę cię do śmierci.
- A... a po niej? Też będziemy razem, prawda...?
- Oczywiście, skarbie, jeśli tylko będziesz tego chciał - Kazuki uśmiechnął się szeroko, patrząc prosto w ciemne tęczówki Jina.
Niedługo potem wyszli z mieszkania Uruhy, w którym odbywała się impreza i udali się do znajdującego się bliżej domu gitarzysty.
Szczęśliwi, że odnaleźli swoją drugą połówkę przeżyli razem upojną noc. Pierwszą, ale również nie ostatnią - przed nimi jeszcze całe życie.
_____
* Japończycy są dość nieśmiali i zwykle zamiast ,,kocham cię" mówią coś w stylu ,,lubię cię", czy ,,podobasz mi się". Bardzo rzadko mówią wprost, jak np. europejczycy ,,kocham cię".
5 komentarzy:
Urocze. Ciekawy pomysł i oryginalny (: Ciesze się, że wróciłaś szybciej i przywiązałaś do bloga ^^
Ale to było słodkie :D
Tak, to było słodkie :D widzę tęczę haha :) nawet mi się podobało bo żadko czytam opowiadania z tym zespołem. Chociaż bym się przyczepiła do jednej rzeczy, a mianowicie że wcześniej jeden drugiemu bał się cokolwiek powiedzieć a po wyznaniu od razu się odnaleźli w sytuacji, że tak to ujmę. Ale to moje subiektywne odczucie :D to opowiadanie to taki poprawiacz nastroju.
Czekam na więcej. Jest szansa, że kiedyś napiszesz coś jeszcze z Karyu x Zero? *prosi ładnie* jej.. wyczerpałam mój limit komentowania na wczoraj/dzisiaj... idę spać x_x
mam ochotę napisać komentarz w stylu: "zygam tęcza i patatajam na różowym pony" ale w tak pozytywnym znaczecziu że... nie wiem co ale coś pozytywnego xD
ale serio... cud, miód i orzeszki... pieknie! ale idę dalej spamić ci komentarzami ♥♥
moja radość wynika z samego faktu że jest coś ze Screw ; ;
Ohoho uwielbiam i Jin'a i Kazuki'ego! Paaaring cudowny tak samo jak rozdział, chociaż za krótki! A gdzie opis tej upojnej nocy? haha, fajnie by było gdybys napisała tez coś z Byou! Kocham go. xd no a wracając do tematu to weny życzę! dużooo weny! xd
didi. xd
Prześlij komentarz