~*~

Blog o tematyce shonen-ai. Nie tolerujesz - wyjdź.

Kontakt:
Twitter: @_diversefail
GG: 44515193
E-mail: 69kaoru666@gmail.com

sobota, 15 czerwca 2013

Oneshot, Hizumi x Zero [D'espairsRay]

Przypominam o ankiecie!
Kita, w Nothing to lose wcale nie jest napisane, że Hizumi umarł ;)
Aj, aj, coś wam komentowanie nie idzie... A szkoda. Nawet krótki komentarz podnosi na duchu, a obserwatorów jest 9, więc 4 komentarze nie powinny być problemem...
Zastanawiałam się też nad tym, żeby notki dodawać wtedy, kiedy coś napiszę, a nie po określonej ilości komentarzy, ale doszłam do wniosku, że wtedy nikt by nie komentował :'/
Tak więc dzisiaj, mimo jedynie 3 komentarzy pod poprzednią notką, dodaję ten oto one shot z nadzieją, że się wam spodoba i komentarzy pod nim będzie co najmniej tyle, ilu jest obserwatorów ;_;
Za błędy przepraszam, jestem chora i oczy mi się schodzą x'd
Ostrzeżenia: Błędy. Mogą się pojawić nieskładne zdania i niedociągnięcia, ogólnie całe opowiadanie jest pojebane.
~*~
  - Aaah! Yoshitaka...! Boli...! - jęknął chłopak, zaciskając dłonie na krawędzi ciemnego blatu.
  Otworzył oczy, patrząc na odbicie w lustrze na przeciwko. Przyjrzał się swoim oczom, do których napłynęły łzy,  lekko zaczerwienionym od gorąca policzkom,  skołtunionym włosom i Karyu, stojącemu tuż za nim i uśmiechającemu się wrednie.
  Dla kogoś obcego, kto jedynie słyszał głosy zza drzwi, sytuacja mogłaby się wydawać dość... oczywista. Byłby jednak w błędzie.
  Cały zespół i ekipa wiedzą, że wokalista i gitarzysta darzą się ogromną, bezpodstawną nienawiścią; po prostu się spotkali i bum! Już się nie lubili. Docinki kierowane do siebie nawzajem powoli przeradzały się w głupie żarty przeróżnej maści; od kubłów z wodą nad drzwiami, po wyniesienie łóżka, wraz ze śpiącym, na korytarz hotelowy.
  I tym razem był to jedynie żart.
  A zaczęło się od propozycji Karyu.

  - Ej, Hizumi...
  - Czego? - warknął wkurzony wokalista, próbując rozczesać poplątane włosy.
  - Może ci pomóc, co? - gitarzysta podszedł do Yoshidy, patrząc na jego odbicie w lustrze.
  - Jeżeli to kolejny popierdolony żart, to sobie daruj.
  - Nie, nie - wyższy uniósł ręce w obronnym geście - tym razem chcę tylko pomóc. Jak by nie patrzeć, jesteśmy w jednym zespole i nie powinniśmy się tak kłócić. W najgorszym wypadku może to doprowadzić do rozpadu D'espairsRay... a tego oboje nie chcemy, czyż nie?
  Mimo iż wolał tego nie robić, Hizumi musiał przyznać mu rację. Zespół dużo dla niego znaczył, a jego rozpad zostawiłby w nim jedynie pustkę.
  - Dobra. Ale jeżeli coś knujesz to przysięgam, że cię zabiję! - warknął, podając gitarzyście szczotkę do włosów.

  - Karyu, nie maltretuj go już, bo się biedak obrazi - mruknął Zero, zabierając gitarzyście szczotkę i tym samym przerywając męczarnie wokalisty.
  - Wiedziałem, że lepiej ich samych nie zostawiać... - westchnął perkusista, stojąc w drzwiach z założonymi rękami.
  - Zabiję... - Hizumi powoli odwrócił się do gitarzysty i spojrzał na niego z mordem w oczach - Zabiję cię, jak Boga kocham, zabiję! - wrzasnął wokalista, rzucając się w stronę śmiejącego się bezczelnie Karyu.
  Zero, stojący najbliżej, złapał Yoshidę w pasie, uniemożliwiając mu zbliżenie się do gitarzysty.
  - Za pół godziny wychodzimy na scenę. W tym czasie macie się uspokoić i przygotować - oznajmił ostrym tonem Tsukasa i wyszedł, a za nim Karyu. Zapewne do swoich garderób.
  Zero popatrzył na naburmuszonego wokalistę, którego wciąż trzymał w objęciach. Puścił go, zaczynając rozczesywać mu włosy.
  - Sam sobie poradzę - mruknął Hizumi, jednak nie przerwał Shimizu.
  Chłopak przymknął oczy, pozwalając zwinnym palcom basisty układać niesforne kosmyki swoich włosów. Chwilę później poczuł ręce Zero masujące jego barki. Zamruczał, zadowolony.
  - Spięty jesteś - usłyszał szept tuż przy swoim uchu.
  - To przez Karyu... - mruknął w odpowiedzi, uśmiechając się lekko, gdy usta basisty musnęły jego szyję. Dopiero chwilę później dotarło do niego, co zrobił jego przyjaciel - Ej, Shimizu... - nie dokończył, czując jak ubrania wylądowały na jego twarzy.
  - Przebieraj się.
  Hizumi wziął do ręki spodnie i koszulkę. Spojrzał wymownie na Zero, który stał w miejscu nie mając zamiaru się chociażby odwrócić. A przy nim przebierać się nie zamierzał; jeszcze zacznie się do niego dobierać.
  - Mógłbyś wyjść? - popatrzył basiście w oczy, a ten pokręcił przecząco głową - To chociaż się odwróć, no... - mruknął.
  - Oj, Hizu, Hizu... Tyle razy widziałem cię bez koszulki... ty mnie z resztą też... więc w czym problem, hm? - Zero uniósł pytająco brew do góry.
  - W tobie! Nie gap się tak na mnie!
  - Dlaczego? Na scenie gapią się na ciebie tysiące ludzi, to dlaczego ja nie mogę? - chłopak zbliżył się do wokalisty, opierając ręce na ścianie po obu stronach jego głowy.
  - Bo to nie scena!
  - Hizumi, gotowy? - spytał perkusista, z rozmachem otwierając drzwi.
  Basista odsunął się od przyjaciela, uśmiechając się lekko, i wyszedł z jego garderoby, odprowadzany wzrokiem wokalisty i Tsukasy. Oota spojrzał jeszcze raz na Yoshidę.
  - Pospiesz się, za chwilę wychodzimy - wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
  Hiroshi  w ekspresowym tempie założył ubranie sceniczne i się umalował. Przejrzał się jeszcze w lustrze i wybiegł w pomieszczenia, by po chwili stanąć na scenie razem z resztą zespołu.

  Koncert minął im nadzwyczaj szybko. Zwłaszcza Hizumiemu, który podczas każdej piosenki wsłuchiwał się w brzmienie basu Zero. Swoją drogą, mógłby słuchać jego gry godzinami, tak jak teraz, i raczej nigdy by mu się nie znudziło... No cóż; nawet gdyby, są przecież razem w zespole, tworzą razem muzykę... A co za tym idzie - słuchają nawzajem swoich pomysłów, melodii.
  Zeszli ze sceny, by następnie zniknąć w swoich garderobach. Przebrali się, zmyli makijaż i wyszli, zabierając swoje rzeczy. Stanęli przy wejściu do budynku, jednak po chwili przystając na genialny pomysł Karyu - poszli do baru opić kolejny świetny koncert.

  Mijały minuty za minutami, a całe D'espairsRay wciąż siedziało w barze. Wszyscy byli spici... prócz Zero. Oczywiście, wypił, jednak nie tyle, co inni - wciąż wszystko robił świadomie. Nie pił jednak dlatego, by odstawić wszystkich bezpiecznie do domu, a po to, by uwieść wokalistę. Teoretycznie mógłby to zrobić nawet, gdy Hizumi byłby trzeźwy, jednak wizja miny Yoshidy, nagiego, w nie swoim łóżku, który dowiedziałby się, że przespał się z basistą... Bezcenne.
  Ach, nie, nie. Shimizu nie jest taki, by na prawdę zrobić coś takiego pijanemu przyjacielowi. Chciał go jedynie wkręcić. I dopiero później uprawiać z nim seks. Bo, cóż ukrywać, ciekawiej będzie zrobić to ze skacowanym wokalistą, niż kompletnie pijanym.
  Jak postanowił, tak zrobił i ulotnił się z baru, ciągnąc za sobą chwiejącego się i gadającego głupoty Hiroshiego. Kilka minut później znaleźli się już w mieszkaniu basisty, a następnie również w jego sypialni. Zero spojrzał z lekkim uśmiechem na roześmianego wokalistę, po czym zaczął go rozbierać, przyglądając się ciału przyjaciela.
  - Aaa, Zeeerooo~~ Dlaczeeemu mnie rozbie- - czknął, nie kończąc zdania, i zaśmiał się głośno, padając już nagi na łóżko.
  Chłopak przytulił do siebie rąbek kołdry i zasnął.

  Następnego dnia obudził się z mocnym kacem. Usiadł, rozglądając się powoli. Nie był w swoim mieszkaniu, w dodatku był nagi...
  - O, wstałeś już - do sypialni wszedł właściciel mieszkania, w samych bokserkach, niosąc szklankę i tabletki. Podał je Hizumiemu, który je połknął i popił wodą - Jak się spało?
  - Shimizu... dlaczego mnie rozebrałeś? - spytał wokalista, ignorując pytanie Zero.
  - Sam się rozebrałeś - odparł spokojnie i nachylił się nad Yoshidą - Byłeś wspaniały... - szepnął mu do ucha, przejeżdżając palcem po jego odsłoniętym udzie.
  Chłopak zadrżał i zakrył się kołdrą po sam czubek głowy, odsuwając się od właściciela mieszkania.
  - Zboczeniec... wykorzystałeś pijanego człowieka... - burknął.
  - O, czyli gdybyś był trzeźwy, nie miałbyś nic przeciwko? - basista uśmiechnął się, odrzucając kołdrę gdzieś na bok. Nachylił się nad chłopakiem.
  - Co...?! - nie skończył, czując na swoich wargach usta Zero.
  Całował najpierw delikatnie - bądź co bądź, to był ich pierwszy pocałunek - dopiero z czasem nadając pocałunkowi więcej brutalności. Hizumi przestał się sprzeciwiać; usta basisty odganiały całą niepewność, pozostawiając pożądanie.
[Tu się pojawia scena tzw. hard seksu. Jeśli mam być szczera - mogłabym ją napisać, ale mi się najzwyczajniej w świecie nie chce :"3]

  - Shimizu...
  - Hm?
  - Dlaczego to zrobiłeś? - uniósł głowę z nagiej klatki piersiowej basisty i spojrzał mu w oczy, czekając na odpowiedź. Zdawało mu się, że przez chwilę widział w nich wahanie i niepewność.
  - Bo cię kocham, Yoshida.
  Wokalista uśmiechnął się szeroko i musnął usta chłopaka swoimi.
  - Ja ciebie też, Shimizu. Tylko... Po co było to całe przedstawienie? Nie mogłeś powiedzieć tego od razu...?

5 komentarzy:

Aoi Konoe pisze...

Ten początek... mój umysł podsunął mi najbardziej możliwy ze scenariuszy xD Mózgu! Pytam się ciebie! Czemu, mimo że jesteś zboczony i spaczony do granic możliwości, czemu, powiadam, mi to robisz?
Oj.. chyba mózg nie odpowiada..
Ale opowiadanie było fajne. Chociaż krótkie >.> Biedby Hizu.. dać Karyu szczotkować swoje włosy.. co go podkusiło? Chyba, że jest sado-maso xD chociaż kto wie, wszystko jest możliwe :D
Gdy tylko przeczytałam plan Zero, wybuchnęłam śmiechem xD ale miał pomysły.. kombinował jakkoń pod górę. I te jego rozkminy..haha
Dodatkowy plus dla opowiadania, bo Despy! A kocham ten zespół bardzo :3

Lilien pisze...

nie wiem co napisać *jest druga w nocy* więc napisze ze mi się podobało C:
szkoda że nie napisałaś tej sceny, lepiej bybmi się spało xD

Anonimowy pisze...

Ha, to bylo dobre. Swietne opowiadanie. A przez nowa skorke myslalam, ze bloga pomylilam.
~Mayumi
P.S. I znow pisze coraz krotsze kometarze.

Anonimowy pisze...

Nie chce mi się logować, więc wale z anonima. Notka fajna. Szkoda leniu, że tej sceny nie napisalas, bo chcialabym ja przeczytać. Ciąganie za włosy podczas czesania, co za okruieństwo. T.T Owy nieanonimowy anonim Berial.

AKira - Kira pisze...

Fajne. lekkie i zabawne aczkolwiek jak dla mnie za szybko wyznali sobie miłość ^^ Ale naprawdę fajnie się czytało :)